Wybory parlamentarne coraz bliżej, a politycy PiS coraz częściej składają obietnice i zapewniają, że tylko oni są w stanie zagwarantować Polsce dobrobyt i poprawić życie obywateli. Nie wspominają o swoich błędach i niespełnionych deklaracjach sprzed 4 lat, obwiniając za to opozycję, zupełnie, jakby przez ostatnie 8 lat nie mieli wpływu na władzę. O negatywnych dla obywateli konkretach PiS i niespełnionych obietnicach postanowili przypomnieć politycy Lewicy.
"W Warszawie rozpoczęliśmy taki cykl konferencji prasowych, »Konkrety Prawa i Sprawiedliwości«. Myśleliśmy, że PiS, które w zeszłym tygodniu zaczęło prezentować te swoje hasła wyborcze, będzie je kontynuowało, no ale niestety się rozczarowaliśmy. Cztery konkrety i okazało się, że to już koniec, jeżeli chodzi o PiS, ale my tak jak obiecaliśmy, tak będziemy robić i będziemy to kontynuować do czasu wyborów i dzisiaj odsłaniamy kolejne dwa konkrety. Trzecim konkretem jest klęska programu mieszkaniowego, bo jak inaczej wytłumaczyć 8 lat rządów PiS i wybudowanych niespełna 30 tysięcy mieszkań na wynajem? Programy poganiały programy, zapowiedzi poganiały zapowiedzi, tworzone SIM-y, przekształcane TBS-y, wszystko miało spowodować, że mieszkania będą budowane, że mieszkań będzie dostatek, że obywatele, którzy ubiegają się o mieszkania, będą mogli zgłaszać się do rządu, czy do samorządu, i będą dostawać mieszkania. Nic bardziej mylnego. Mieszkań nie ma i za rządów PiS mieszkań nie będzie, natomiast pojawił się program kredyt 2%. Program, który tak na dobrą sprawę nie spowodował większej dostępności mieszkań, tylko spowodował dostępność kredytu, bo kredyt ma kosztować 2%, ale już PiS zapomniało dodać, że jak wejdzie w życie ten program, to ceny mieszkań pójdą do góry. I tak się stało" — zauważył poseł Tomasz Trela, lider łódzkiej listy Lewicy do Sejmu.
Polityk zwrócił uwagę, że tak, jak Lewica uprzedzała, program PiS "kredyt 2%" nie spowodował zwiększenia dostępności mieszkań, a jedynie doprowadził do wzrostu ceny rynkowej już istniejących mieszkań, utrudniając dostęp do własnego mieszkania osobom mniej zamożnym. Przedstawiciel Lewicy przypomniał też propozycję swojego ugrupowania, która zakłada budowanie mieszkań na wynajem z niskim czynszem przez samorządy lub wyspecjalizowane w tym celu agencje rządowe.
"Będzie można w tym mieszkaniu mieszkać, ale ten, kto odłoży, czy ten, kto zdecyduje się na własne mieszkanie, będzie taki lokal zwalniał dla osoby kolejnej, która będzie chciała takie mieszkanie otrzymać. My ten program bardzo dokładnie przeanalizowaliśmy, bardzo dokładnie sprawdziliśmy, taki sam program działa w Wiedniu. W Wiedniu nie ma żadnego problemu z lokalami mieszkalnymi, dlatego, że jest rotacja, ten kto potrzebuje, wynajmuje, a ten kto nie potrzebuje, kupuje, bo go na to stać. Proponujemy konkretne rozwiązania i to konkretne rozwiązanie, jak zestawiamy z ośmioma latami rządów PiS, to jak dzień do nocy. My mieszkania zbudujemy, a PiS mieszkania obiecuje, a nic tak naprawdę nie buduje" — dodał poseł Trela.
Polityk Lewicy ocenił też, że Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe, które miały tworzyć mieszkania, posłużyły politykom PiS, jako kolejna baza stanowisk dla ludzi powiązanych z partią rządzącą, a zamiast mieszkań powstało ponad 300 stanowisk w radach nadzorczych.
"Przez 8 lat PiS obiecywał, że będziemy mieli do czynienia z naprawą państwa, a jednym z tych fundamentów miała być ochrona zdrowia, zmodernizowana, dobrze zarządzana, bez utraty pieniędzy, które są wpompowane w system co roku, a przede wszystkim zadowoleni pacjenci. Dzisiaj nie ma zadowolonego pacjenta, szpitale są bardziej zadłużone niż 8 lat temu, jest coraz więcej lekarzy, którzy chcą wyjeżdżać za granicę, a nie zostawać tutaj po studiach" — wskazał Krzysztof Gawkowski, kandydat Lewicy do Sejmu.
Zdaniem parlamentarzysty PiS nie ma pomysłu na reformę systemu opieki medycznej. Szpitale powiatowe są coraz bardziej zadłużone, brakuje specjalistów, przybywa papierologii, rośnie średnia wieku pielęgniarek, a na karetkę pogotowia trzeba czekać nawet 8 godzin, ale przede wszystkim brakuje wizji rozwoju systemu opieki medycznej ze strony NFZ i Ministerstwa Zdrowia.
"Dopóki będzie Kaczyński, tego rozsądnego zarządzania w ochronie zdrowia nie będzie, bo u Kaczyńskiego ochrona zdrowia jest tam, gdzie on myśli, że jest. To znaczy, jak jego dobrze leczą, to każdy tak ma. Nie! Polacy tak nie mają, kolejki się wydłużają, a Polacy czekają, czasami czekają na śmierć" — dodał polityk.